Paul Auster: Pióropusze na książkach




Żeby zacząć, muszę się przyznać: nigdy nie słyszałem o Paulu Austerze. Wiem, wiem, to wstyd i hańba, ale tak właśnie jest. Choć jestem zapalonym czytelnikiem, jakoś umknęła mi jego twórczość. Aż do niedawna.
Kiedy zobaczyłem okładkę jego nowej książki "4 3 2 1", coś mnie w niej ujęło. To coś nieokreślonego, jakaś aura tajemnicy i intrygi. Nie mogłem się oprzeć pokusie i kupiłem ją.
Otworzyłem książkę i zacząłem czytać. I wtedy mnie to trafiło. To właśnie jest to coś, czego szukałem w literaturze. Auster ma niezwykły talent do opowiadania historii, wciągania czytelnika w swój świat i trzymania go w napięciu do samego końca.
Ale poza tą wspaniałą fabułą, to co naprawdę zachwyciło mnie w książkach Austera, to jego styl pisania. Jest tak elegancki, tak kunsztowny, że czytanie jego książek to czysta przyjemność. Każde zdanie jest dopieszczone, każde słowo starannie dobrane.
Ale jego styl to nie tylko piękne słowa. To również głębia myśli i emocji. Auster nie boi się poruszać trudnych tematów, takich jak śmierć, strata czy miłość. Robi to jednak w sposób tak delikatny i poruszający, że czytelnik nie może pozostać obojętny.
Jednym z moich ulubionych fragmentów w "4 3 2 1" jest scena, w której główny bohater, Archie Ferguson, przegląda swoją kolekcję książek. I wtedy do mnie dotarło: to są pióropusze.
Pióropusze to te małe tasiemki, które wydawcy dodają do książek, żeby je wyróżnić. Są niczym pióra, które zdobią ptaki. I podobnie jak pióra, pióropusze mogą wiele powiedzieć o książce.
Możesz się śmiać, ale uważam, że pióropusze Austera są wyjątkowe. Są nie tylko piękne, ale i znaczące. Mówią o jego pasji do pisania, o jego zaangażowaniu w sztukę i o jego głębokim zrozumieniu ludzkiej natury.
Kiedy więc następnym razem będziesz trzymał w ręku książkę Paula Austera, nie tylko zwróć uwagę na jej piękną okładkę. Zajrzyj do środka i przeczytaj kilka stron. Jestem przekonany, że tak jak ja, będziesz oczarowany jego pióropuszami.