Jak Kołodziejczak z kolegami pojechał po mundial z panienką




Było to w 2006 roku, kiedy Polska grała na mundialu w Niemczech. Byłem wtedy młodym chłopakiem i bardzo przeżywałem te wydarzenia. Pamiętam, jak siedziałem przed telewizorem i z zapartym tchem oglądałem mecze Polaków.
W pewnym momencie do pokoju wszedł mój tata i powiedział:
- Słuchaj, dzwonił właśnie Kołodziejczak.
- Kołodziejczak? - zdziwiłem się. - Ten piłkarz?
- Tak, tak - potwierdził tata. - Powiedział, że jadą z kolegami do Niemiec i chcieliby, żebyś pojechał z nimi.
- Żartujesz sobie - powiedziałem. - Przecież ja ich nie znam.
- Wiem, wiem - powiedział tata. - Ale podobno potrzebują kierowcy, a ty masz prawo jazdy.
- No dobra - zgodziłem się w końcu. - Pojadę.
I tak znalazłem się w samochodzie z trzema piłkarzami reprezentacji Polski: Jackiem Bąkiem, Tomaszem Kłosem i Grzegorzem Rasiakiem.

Pierwsza osoba, która rzuciła mi się w oczy, była "panienka"

Była to młoda, ładna dziewczyna, która siedziała na przednim siedzeniu obok Jacka Bąka. Pomyślałem sobie, że pewnie jest to jego dziewczyna lub żona.
- Cześć - powiedziałem.
- Cześć - odpowiedziała. - Jestem Magda.
- Miło mi cię poznać - powiedziałem. - Jestem...
- Wiem, kim jesteś - przerwała mi. - Jesteś kierowcą.
Uśmiechnąłem się i wsiadłem do samochodu.

Ruszyliśmy w drogę

Jechaliśmy przez całą noc. W samochodzie panowała świetna atmosfera. Piłkarze opowiadali mi o swojej karierze, o tym, jak wygląda życie na boisku i poza nim. Ja opowiadałem im o swoim życiu, o tym, co robię na co dzień.
W pewnym momencie Magda zapytała mnie, czy chcę coś zjeść. Powiedziałem, że chętnie. Wyciągnęła z torby kanapki i napoje.
- Dziękuję - powiedziałem. - Jesteś bardzo miła.
- Nie ma za co - powiedziała. - To dla mnie przyjemność.

Po kilku godzinach jazdy dotarliśmy do Niemiec

Wjechaliśmy do Berlina i skierowaliśmy się na stadion Olympiastadion, gdzie Polska miała rozgrywać swój pierwszy mecz.
- Tutaj wysiadamy - powiedział Jacek Bąk. - Dziękujemy ci za pomoc.
- Nie ma za co - powiedziałem. - To było dla mnie wielka przyjemność.
- Może jeszcze się zobaczymy - powiedział Grzegorz Rasiak. - Trzymaj za nas kciuki.
- Będę - obiecałem.
I tak pożegnaliśmy się. Piłkarze poszli na stadion, a ja wróciłem do samochodu i pojechałem do hotelu.

Na mecz Polska - Niemcy poszedłem sam

Nie miałem już czasu kupić biletu, więc musiałem oglądać mecz na telebimie w strefie kibica. Ale i tak było to dla mnie niesamowite przeżycie.
Polska wygrała 2:0, a ja byłem z tego powodu bardzo szczęśliwy. Czułem się, jakbym był częścią tej drużyny.

Po meczu spotkałem się jeszcze z piłkarzami

Byli bardzo zadowoleni z wygranej. Opowiedzieli mi o tym, jak przebiegał mecz, o tym, co czuli na boisku.
- To było niesamowite przeżycie - powiedział Jacek Bąk. - Jesteśmy bardzo szczęśliwi, że wygraliśmy.
- Jesteśmy z was dumni - powiedziałem.
I tak pożegnaliśmy się po raz drugi. Piłkarze odjechali do hotelu, a ja wróciłem do Polski.

Do dziś wspominam tę podróż z piłkarzami reprezentacji Polski

Było to dla mnie jedno z najbardziej niesamowitych przeżyć w moim życiu. Poznałem wspaniałych ludzi, zwiedziłem piękny kraj i przeżyłem niezapomniane chwile.
Jestem bardzo wdzięczny piłkarzom za to, że zabrali mnie ze sobą. Mam nadzieję, że kiedyś jeszcze spotkamy się na boisku lub poza nim.